Zima to dość smutna pora roku. Na dworze szaro, smutno i ponuro z rzadka trafia się słoneczny dzień z iskrzącym się wesoło bielutkim śniegiem. Tylko szczęśliwcy żyjący w górach mogą cieszyć się białym puchem przez długie miesiące, a i to nie zawsze.
Co zrobić, żeby przegonić smutek i melancholię? Sposobów jest wiele, a jeden z nich to kolorowe ubrania. Przeciwnicy twierdzą, że w naszych warunkach klimatycznych trudno utrzymać w czystości buty czy płaszcze w barwach jaśniejszych niż szara czy czarna, ewentualnie brązowa. Rzeczywiście, codzienne szorowanie jasnoróżowych botków z zamszu może stanowić nie lada wyzwanie a kaszmirowy płaszcz w kolorze blue też nie będzie długo cieszył się świeżością. Każdy jednak się zgodzi, że czerwona czapka czy szal o odcieniu trawiastej zieleni na szarej, zimowej ulicy wniesie powiew radosnej świeżości.
Zresztą, technika umożliwia dzisiaj wytwarzanie materiałów odpornych na zabrudzenia i łatwych w czyszczeniu, które wykorzystywane są później do produkcji obuwia czy ubrań. Większość odzieży można wyprać po prostu w pralce i wysuszyć na grzejniku czy w elektrycznej suszarce, więc dbanie o nasze rzeczy nie nastręcza wiele trudności a praktyczna strona determinuje naszą ewentualną skłonność do zakupu i noszenia ubrań w ciekawszych kolorach niż dominująca na zimowych ulicach czerń.
A może by tak w ogóle zaszaleć nie tylko z kolorem, ale i z deseniem?
Jestem za. Oczywiście, umiejętne łączenie wzorzystych ubrań wymaga nie lada wyczucia smaku, żeby efekt był zadowalający. Trzeba również pamiętać, że ewentualne modowe faux pas w takim przypadku będzie szybciej zauważalne niż gdybyśmy pozostali przy gładkich materiałach, z tej prostej przyczyny, że deseń plus kolor po prostu rzucają się w oczy. Poza tym posiadanie różnobarwnych strojów wymaga większych nakładów inwestycyjnych, ponieważ konieczne jest w tym przypadku tworzenie gotowych, pasujących do siebie kolorystycznie zestawów. Innymi słowy, kiedy mamy kilka gładkich rzeczy w tej samej gamie kolorystycznej, jesteśmy w stanie „wyczarować” dużo więcej strojów na różne okazje, niż kiedy mamy nawet 10 par spodni w paski i 20 bluzek w kratkę.
Jednak jeśli hołdujemy bezpiecznej zasadzie „strój gładki i raczej stonowany”, możemy uczynić odstępstwo i poszaleć na przykład z wierzchnim okryciem. Moim faworytem jest kurtka w kwiaty. Nie znam kobiety, której nie byłoby do twarzy w kwiatowym wzorze. Oczywiście, jedna będzie lepiej wyglądała w pastelowych fiołkach, inna w rustykalnych makach, a jeszcze inna w egzotycznych celozjach. Są panie, które wybiorą drobną łączkę z delikatnymi stokrotkami, są zwolenniczki dużych i dobrze widocznych kielichów, są i takie które ubiorą tylko róże. Wybór kwiatowych motywów jest na rynku ogromny, każda kobieta znajdzie coś dla siebie.
Poza deseniem, ważny jest również styl, który należy podporządkować nie tylko własnym upodobaniom, ale również konwencji ubrań, które wiszą już w naszej szafie, żeby nie postawić się w mało korzystnej ekonomicznie sytuacji, kiedy do kurtki będziemy musiały dokupić torebkę, czapkę, szal, rękawiczki i buty, żeby ostatecznie całość dobrze wyglądała.
Kurtka w kwiaty ma jeszcze jedną urokliwą zaletę – jest to wzór ściśle kobiecy, na który uwagę na pewno zwróci płeć przeciwna.